Rozdział 10
Czwarty rok w Paryżu
10.1
Dobry partner do pracy (1960)
J. przyjeżdża do mnie w każdą sobotę po południu i zostaje aż do ostatniego pociągu. Niczego jej nie obiecuję, a ona o to nie prosi. Ale jest bardzo wrażliwa; intuicyjnie wyczuwa moje wahanie. Kocham ją, ale czy jestem gotów, żeby się zaręczyć? Moje porządne stypendium wystarczyłoby nam na życie. Ona poszłaby do szkoły technicznej i wyuczyła się jakiegoś pożytecznego zawodu, zgodnego z jej zdolnościami. Zapisałaby się do Alliance Francaise, żeby zdobyć dyplom nauczycielski; to pozwoliłoby jej uczyć francuskiego w Polsce. Tymczasem mieszkałaby z rodzicami i pracowała w ich sklepie. [...]
Panuję nad wszystkim, ale nie mam w sobie tyle entuzjazmu, ile miałem na początku tego trzeciego roku. Czemu tak jest? Jestem zmęczony, za dużo ostatnio pracowałem. Wyjazd do Warszawy i do Zakopanego na ferie wiosenne pozwoli mi na zasłużony odpoczynek. [...]
Ucieszyłem się z poznania Claude’a, który jest na drugim roku tego samego programu w Orsay. Też interesują go cienkie detektory scyntylacyjne, więc może zaczniemy pracować razem. Powinno to dać lepsze wyniki niż praca w pojedynkę. [...]
Wczoraj odwiedziłem J. w sklepie i zostałem zaproszony na kolację. Potwierdziło się to, co już wiem: jej rodzice mnie nie lubią. W pewnej chwili jej matka bez ogródek wypaliła: „Wolałabym, żeby pan nie wrócił z Polski; mniej bym się martwiła o J.”. Nie uważa mnie za dobrą partię dla swej jedynej córki. Co mam robić? Dlaczego mam się starać wejść do rodziny, która mnie nie chce? Owszem, kocham J. i ona mnie też. Ale czy to starczy? [...]
To już będzie mój czwarty rok we Francji. Pawilon Julianna, w którym mam mieszkać w tym roku, to część miasteczka akademickiego w Paryżu. Mój pokój jest trochę większy od tego, który miałem w zeszłym roku w Antony. Do stołówki studenckiej i stacji kolejowej można dojść spacerkiem. Bardzo blisko jest też do stacji metra, Porte d’Orleans.
10.2
Obmyślam temat doktoratu (1960)
Moja praca w Orsay idzie świetnie. Teraz skupiłem się na projekcie
„opóźnionego rozszczepienia”. Metoda jest bardzo prosta; pewnie spodobałaby się Joliotowi. Czy moja hipoteza da się potwierdzić? Mogę na to poświęcić tylko niewiele czasu. Zrobię jedno doświadczenie, licząc na pomyślność. Jeśli nie, posłucham rady Radvanyi’ego, żeby zabrać się za korelacje kątowe. „Tutaj powodzenie będzie zależało tylko od pana umiejętności”, powiedział mi, „podczas gdy w przypadku opóźnionego rozszczepienia także od tego, czy się panu poszczęści”. Owszem, pewne tematy o wiele lepiej nadają się na prace doktorskie, niż inne. Tak czy inaczej, spodziewa się, że na jednym z seminariów podsumuję swoje wyniki prac nad opóźnionym rozszczepieniem. [...]
Personel naukowy, techniczny i administracyjny laboratorium Orsay w głównej auli (1960?).
Claude jest zainteresowany wspólną pracą nad korelacjami kątowymi. To dobrze; zdaje się, że jest bardzo mądry i lepiej zorganizowany, niż ja. Myślę, że należy do partii komunistycznej, jak tyle innych osób w Orsay. Ale o polityce nie rozmawiamy. [...]
Laboratorium dostało maszynę obliczeniową IBM; to daje mi szansę nauczenia się programowania. [...]
A co z J.? Więź, która nas łączyła, została zerwana, bez jej zgody. Próbowałem jej nie zranić. Ale nie było to łatwe. W rzeczywistości zrywaliśmy już parę razy, ale nie na długo. [...]