DO ROZDZ. POPRZ. . . . DO LISTY ROZDZ. . . . DO ROZDZ. NAST.

Rozdział 16

Pytania, odpowiedzi, uwagi


Pierwsza wersja mojego życiorysu nie zawierała tego rozdziału. Do obecnej postanowiłem dodać nieco pytań otrzymanych od czytelników wraz z odpowiedziami, jakich udzieliłem, oraz nieco swoich późniejszych zapisków.


1) P. [pytanie]: Kim Pan jest teraz, Polakiem czy Żydem?


O. [ odpowiedź]: Zasadniczo jestem Żydem. Dobrze jest być tym, kim się jest naprawdę. Mówiąc to, myślę o legendarnych korzeniach mojego narodu.  Moi przodkowie byli niewolnikami w Egipcie. Czy mój ojciec myślał o tym, gdy umierał jako niewolnik w kraju dyktatury proletariatu, gdzieś koło Magadanu? Parę lat temu znajomy przywiózł mi z tego miasta kilka kamyków. Rozsypałem je na naszym żydowskim cmentarzu. 


Ale jestem też i Polakiem. A czasami czuję się jak Rosjanin, przypominajac sobie fragmenty rosyjskich pieśni i wierszy. W rzeczy samej, jedyne języki, w których potrafię wczuwać się w poezję, to polski i rosyjski. Natomiast myślę zdecydowanie po angielsku. Cieszę się, że jestem Amerykaninem, mieszkającym w tym kraju od 48 lat, a od 46 żonatym z rodowitą Amerykanką Lindą, bez której pomocy nie powstałaby moja książka. 


2) Zawsze  myślałem o możliwości przetłumaczenia mojego życiorysu na polski i rosyjski. Ale przekraczało to moje możliwości. Dlatego próbowałem zainteresować tym pomysłem kilka wydawnictw w Polsce i Rosji. Niestety nie otrzymałem ani jednej odpowiedzi. Dlaczego wydawcy nie są zainteresowani? Czy to sprawa ekonomii (w czasach kryzysu ludzie niechętnie kupują książki), czy ma to coś wspólnego z polityką (z jakiegoś powodu moja książka jest niepożądana)? Nie mam pojęcia, jak odpowiedzieć na to pytanie.


Tak czy inaczej, niezmiernie jestem wdzięczny za dwa dary z nieba--dwie czytelniczki mojego życiorysu, Dorota w Polsce i Daria w Rosji, zwróciły się do mnie o pozwolenie na przetłumaczenie książki. Oczywiście zgodziłem się bez wahania. Ale nie wierzyłem,  że coś z tego wyjdzie--poprzednie zezwolenia na tłumaczenia (jedno na niemiecki i drugie na grecki) niczego nie przyniosły. Tym razem jednak przynajmniej jeden projekt dobiega już końca. Czy projekt rosyjski też skończy się powodzeniem? Myślę, że tak. 


3) Często rozmawialiśmy z Lindą, co zrobić z oryginalnymi dziennikami po mojej śmierci. Nie spodobał jej się mój pomysł, by pochować je wraz ze mną. Na szczęście problem rozwiązał się sam. Socjolog związany z Instytutem Hoovera (na Uniwersytecie Stanford) po przeczytaniu mojej autobiografii online zaproponował, bym przesłał dzienniki do ich archiwum. I tak właśnie zrobiłem. W ten sposób pozostaną one w przyszłości do dyspozycji historyków. Uważam to za trzeci dar z nieba. 


4) A oto kilka innych pytań od czytelników:


P. Jak można wytłumaczyć Pańską przemianę z oddanego stalinisty w aktywnego antykomunistę?


  1. O. Moją wiarą w komunizm zachwiały przede wszystkim 3 fakty: przemówienie Chruszczowa na XX Zjeździe KPZR, względnie doskonałe warunki bytowe, jakie zastałem w kapitalistycznej Francji, oraz brutalne stłumienie rewolucji węgierskiej przez Armię Czerwoną. Ale to tylko część prawdy. Równie ważne było nieuzasadnione aresztowanie mojego ojca i historie, jakie słyszałem w sierocińcu od polskich dzieci, które przeżyły pobyt w rosyjskich obozach pracy. Ich rodziców, antykomunistów, zgładziła ta sama brutalna siła, która zabrała mi ojca. Nie miałem wątpliwości, że ich opowieści były prawdziwe. Jedną z nich, autorstwa mojej koleżanki z radzieckiego sierocińca, dr Kazimiery Cottam, można przeczytać na stronie:

http://csam.montclair.edu/~kowalski/kazia.html 

Choć wiedziałem, że wszystkich nas dotknęło to samo zło, trzymałem emocje w ukryciu i po powrocie do Polski zostałem komunistą. Nie potrafię tego wyjaśnić; w moich dziennikach z tego okresu nie ma żadnych refleksji na ten temat.


P. Czy Pańska książka „Hell On Earth: Brutality And Violence Under The Stalinist Regime” jest również dostępna w darmowej wersji online?.


O. Tak, można ją przeczytać pod adresem:


http://csam.montclair.edu/~kowalski/father2/introduction.html


[w języku angielskim – przyp. tłum.]


P. Co Pan myśli o ludziach, którzy w dzisiejszych czasach bronią stalinizmu?


O. Zamiast odpowiedzi na to trudne pytanie przytoczę wypowiedź rosyjskiego prezydenta Władimira Putina z roku 2005. Zwracając się do Rosjan, powiedział on: „ci, którzy nie ubolewają nad upadkiem Związku Radzieckiego, są bez serca, a ci, którzy ubolewają, są pozbawieni mózgu”. Innymi słowy, obrońcy stalinizmu to głupcy.


P. Dlaczego napisał Pan tę książkę?


O.  Na to pytanie odpowiedziałem, przynajmniej częściowo, we wstępie. Byłem świadom, że sprawy, z którymi przyszło mi się zmierzyć, są ważne, i opisałem je dla tych, których mogłoby to zainteresować. Wewnętrzny głos nakazywał mi: pisz!, i pisałem. Pewnie ma z tym coś wspólnego i mój wiek – gdy zabrałem się za pisanie, byłem już dobrze po siedemdziesiątce.  

Gdy robi się stronę internetową, powinno się wiedzieć, dla kogo się ją przeznacza i jaki cel się chce w ten sposób osiągnąć. Publikując poprzednią książkę – „Stalin’s Hell on Earth...” – myślałem o młodych Amerykanach, nieznających historii Rosji. Chciałem się z nimi podzielić swoją wiedzą na temat stalinizmu. Tym razem nie oczekuję, że dotrę do jakiejś określonej grupy czytelników i nie mam precyzyjnie określonego celu. Po prostu, może historia mojego życia kogoś zainteresuje? 


5) Jak tu się oprzeć chęci dodania takiej historii? 

J., o której pisałem już w rozdziale 10, odnalazła mnie po 50 latach. Kochaliśmy się i nawet mieszkaliśmy razem pod Paryżem. Ale potem każde z nas poszło w swoją stronę. Ja mam 80 lat, jestem dziadkiem i mieszkam w USA; ona, młodsza tylko o 3 lata, jest babcią i mieszka we Francji. Nie ma w tym nic niezwykłego.


W październiku pojechaliśmy z żoną do Francji, by się spotkać z rodziną. Pech chciał, że postanowiłem w tym czasie nie czytać wiadomości w skrzynce mailowej. Nazbierało ich się bardzo dużo, toteż po powrocie do domu zacząłem większość z nich kasować bez czytania. I nagle dojrzałem znajome nazwisko. „Czy to może być ona?”, zapytałem sam siebie, ale nie wierzyłem w to – przecież może być niejedna Francuzka o takim samym imieniu i nazwisku. 


A jednak była to J.; zdałem sobie z tego sprawę, gdy tylko zacząłem czytać. „Śniłeś mi się” – napisała – „i to skłoniło mnie, by poszukać Ciebie w Google. Wpisałam ‘Ludwik Kowalski’ i znalazłam Twoją książkę; z niej dowiedziałam się o Twoim życiu.” Nie muszę mówić, jak mnie podekscytowała ta wiadomość. Pokazałem ją Lindzie i od razu odpisałem. Ale odpowiedź nie przyszła. Poczekawszy parę tygodni, wysłałem jeszcze jednego maila z prośbą o numer telefonu. Tym razem odpowiedź nadeszła szybko. Zatelefonowałem do J. i przedstawiłem ją Lindzie, która także zna francuski. Nasza rozmowa przez ocean była pełna emocji. J. popłakiwała, a i mnie oczy zwilgotniały.


Powiedziała mi, że rodzice jej istotnie nie lubili mnie, ale myliłem się pisząc, że jej ojciec był antysemitą. Więc przeprosiłem ją i obiecałem sprostować to oskarżenie w następnym wydaniu książki (co czynię teraz).


Przyznała się, że jej towarzysz życia – są razem od ponad 30 lat – nie wie o tej rozmowie. Zapytałem, dlaczego. Odpowiedziała: „Bo mógłby być zazdrosny”. Od razu przekonałem ją, że tak być nie powinno – że on również musi się o wszystkim dowiedzieć. Następnego dnia rozmawialiśmy przez telefon już we czworo, po francusku. Potem wymieniliśmy się zdjęciami (oczywiście też przez internet). Jej partner, przystojny dżentelmen w moim wieku, również chciałby, żebyśmy się zaprzyjaźnili. Mam nadzieję, że tak się stanie, może gdy pojedziemy świętować następne urodziny mojej 99-letniej cioci Tuni, mieszkającej już w domu dla starców. 


6) Przetłumaczenie tej książki na polski trwało około 4 miesięcy. 13 lipca 2012 otrzymałem wiadomość mailową z Polski od Doroty Tukaj: 

"Zainteresowana podanym przez Pana w Biblionetce linkiem do Pańskiej autobiografii, skorzystałam z niego i przeczytałam nie tylko zacytowane po polsku fragmenty, ale i trochę oryginalnego tekstu na stronach Uniwersytetu Montclair. Myślę, że wart jest upublicznienia, szkoda tylko, że nie ma polskiej wersji całości. Pan, mieszkając tyle lat w Stanach, już pewnie zbytnio odwykł od literackiej polszczyzny, żeby się tym zająć, ale może chciałby Pan, aby ktoś tę polską wersję sporządził ... "


I tak zaczęła się nasza współpraca. Raz w tygodniu Dorota przesyłała mi przetłumaczony rozdział, ja nanosiłem ewentualne poprawki i odsyłałem jej fragment do ostatecznej redakcji. Kiedy całość była już gotowa, zamieściłem tekst na stronie, którą teraz czytacie. Nie muszę mówić, że jestem Dorocie nieskończenie wdzięczny za pomoc. 


Ponieważ o mojej tłumaczce wiem niewiele, przed stworzeniem tej strony poprosiłem ją, by napisała tutaj coś o sobie. Oto odpowiedź Doroty: "Na co dzień zajmuję się tłumaczeniem zupełnie innego rodzaju tekstów –z zakresu medycyny i organizacji ochrony zdrowia; jedyna przełożona dotąd przeze mnie książka („HbA1c – hemoglobina glikowana w cukrzycy” Helmuta R.Henrichsa) również dotyczyła tej dziedziny wiedzy. Oprócz tego recenzuję książki – już nie ograniczając się do tematyki medycznej – do portalu wp.pl i magazynu internetowego „Literadar”. Moje zainteresowania pozazawodowe to historia – zwłaszcza historia najnowsza Polski – historia sztuki, przyroda, muzyka rockowa i metalowa. Od czasu do czasu grywam w brydża, zimą jeżdżę na nartach biegowych. Imponują mi ludzie, którzy potrafią szczerze przyznać się do zmiany poglądów i przeanalizować tego przyczyny – tak jak Autor niniejszej książki."

Książka w wersji online ma przynajmniej jedną przewagę nad książką tradycyjną: można do niej dodawać kolejne rozdziały już po opublikowaniu. Napiszcie, proszę, co sądzicie o niej i przyślijcie mi Wasze opinie w formie załączników do wiadomości mailowej. Wasze uwagi zamieszczę w następnym rozdziale. Podajcie, proszę, czy chcecie, by ukazały się podpisane Waszym imieniem i nazwiskiem, nickiem, czy też anonimowo. Mój adres e-mail to:


kowalskiL@mail.montclair.edu


Z góry dziękuję !.



DO ROZDZ. POPRZ. . . . DO LISTY ROZDZ. . . . DO ROZDZ. NAST.