DO ROZDZ. POPRZ. . . . DO LISTY ROZDZ. . . . DO ROZDZ. NAST.

Rozdział 5

Ostatnie lata na Politechnice


5.1 

Krewni za granicą (1954)


Wspomnę teraz o moich krewnych mieszkających za granicą. Mój ojciec miał trzy siostry, które wyjechały z Polski przed II wojną światową. Utraciliśmy z nimi kontakt, gdy rodzice wyemigrowali do ZSRR. Ale w roku 1945, gdy USA były jeszcze sojusznikami ZSRR, postanowiłem wysłać kartkę do Bronki, która osiedliła się w Ameryce. Uszczęśliwiona, że się odnaleźliśmy, odpisała natychmiast i po powrocie do Polski kontynuowaliśmy korespondencję. Pomogła nam nawiązać kontakt z dwiema pozostałymi siostrami, Franką we Włoszech i Tunią we Francji, których mężowie zostali deportowani, ale przeżyli wojnę.




Mój kuzyn Jakub (Jakow) Guterman w roku 1946. W czasie wojny wraz z matką ukrywali się w klasztorze, zaś ojciec działał w polskim ruchu oporu. Jakub był jedynym z pozostałych w Polsce kuzynów, którego odnalazłem po wojnie. Wszyscy inni zginęli w Holokauście.


Tunia odwiedziła nas w Warszawie w roku 1946; przybyła tam jako lekarz towarzyszący dużemu transportowi polskich repatriantów. Później dowiedziałem się, że Bronka wszczęła starania o ściągnięcie nas do USA. Ale nic z tego nie wyszło. Gdy nastała w Polsce stalinowska władza, korespondencja z mieszkańcami krajów kapitalistycznych była uważana za przejaw nielojalności. Kto chciał się ubiegać o przyjęcie do pracy czy na studia, musiał wypełnić długi kwestionariusz z pytaniami o rodzinę za granicą. Zawsze wymieniałem w takich dokumentach swoich zagranicznych krewnych, włączając tych, którzy wyjechali do Izraela około roku 1948. Była to Franka z rodziną i Ewa (szwagierka mojej matki) z rodziną. Mąż Ewy, Symcha, który należał do AK, zginął w Powstaniu Warszawskim. Jego zapiski z czasów okupacji opublikowane zostały w kilku językach, ale dotąd nie tłumaczono ich na angielski. Dowiedziałem się o tym od jego syna Jakuba, który nadal mieszka w Izraelu i z którym jestem w bliskim kontakcie. Poniżej wspominam o C., przyjacielu rodziny, którego praca handlowca obejmowała podróże zagraniczne. Oto moje zapiski:


Dziś rano poszedłem zobaczyć się z C. Powiedział mi, że rodzina Tuni dobrze się ma w Paryżu. Mają wygodne mieszkanie i dobrze wyposażony gabinet lekarski. Mają nawet własny samochód. Henri Russak [mąż Tuni] jest bardzo zapracowanym lekarzem. On jest liberałem, Tunia sympatyzuje z komunizmem. Są szczęśliwi. Tunia znów się uczy, by zdobyć specjalizację z radiologii. 


Jak mam się do nich ustosunkować? To moi krewni. Przysłali mi trzy prezenty: zegarek, trzy suwaki logarytmiczne, a teraz pióro, którym piszę. Nie uważam ich za burżujów; utrzymują się z własnej pracy. To dobrze. Są postępowymi intelektualistami, walczącymi o wolną Francję. Henri pracuje także dla Czerwonego Krzyża. Chcę do nich napisać. Ale co będzie, gdy moi koledzy z partii odkryją, że koresponduję z francuskim mieszczaństwem?[…]

Wiem, co zrobię. Będę do nich pisał i opowiadał im o naszych postępach w budowaniu socjalizmu, itp. itd. [...]


Tunia i Henri wstąpili do Komunistycznej Partii Francji, ale rzecz jasna nie na skutek naszej korespondencji. Nieopublikowane wspomnienia Henri’ego, które z Lindą przetłumaczyliśmy na angielski, opowiadają głównie o jego przeżyciach wojennych. Może właśnie za jego przykładem wpadłem na pomysł, by opowiedzieć swoją własną historię.  


Wyższa matematyka nadal jest moją najsłabszą stroną. To przeszkadza mi w opanowaniu elektrodynamiki. [...] Na spotkaniu naszej sekcji mówiliśmy o badaniach naukowych. Było to ciekawe. Jeszcze ciekawsza była prywatna rozmowa w pięć osób po tym spotkaniu. D. wypowiadał się bardzo krytycznie o katedrze Pawłowskiego. Macie tyle pomieszczeń, powiedział, a wasi trzej asystenci nie robią nic istotnego z punktu widzenia nauki. 

[...]

Na lato mam nowe zadanie partyjne. Przez trzy miesiące będę sekretarzem komisji przyjęć naszego Wydziału Łączności. F. również będzie w tej komisji. Znaczy to, że nie będę mógł wyjechać na wakacje. Ale to ważne zadanie i będę je wykonywał najlepiej, jak umiem. Na szczęście zaczyna się już po ostatnich egzaminach. Będzie to o wiele więcej, niż praca biurowa. Zostanie przyjętych tylko 25% kandydatów, a zadaniem komisji jest upewnić się, że wybrani zostali sami najlepsi. „Najlepsi”, to znaczy nie tylko najlepsi w nauce, ale też „nie wrogowie klasowi ani dzieci wrogów klasowych” [...]


Nie pamiętam zupełnie nic z prac tej komisji; może ktoś został wyznaczony w zastępstwie, bo coś stanęło mi na przeszkodzie?


5.2 

Religia czy partia? 


Załóżmy, że ktoś jest żonaty. Przebywa poza domem i poznaje atrakcyjną dziewczynę. Czy ma się oprzeć pokusie, czy wykorzystać sytuację, licząc na to, że żona się nie dowie? Zgodnie z uniwersalną moralnością (ich i naszą), powinien się powstrzymać, by chronić dobro rodziny. A co, jeśli oboje małżonkowie nie mają nic przeciwko okazyjnym „skokom w bok”? Czy również wtedy będzie to niemoralne? Nie wiem. 

Jakie mogłoby być racjonalne wyjaśnienie takiej niemoralności? Wiem, jak odpowiedziałaby na to pytanie osoba kierująca się moralnością religijną. Ale jak powinien odpowiedzieć komunista? [...]


Mój związek z K. [kolejną dziewczyną] chyba się skończy. Pojechała do rodzinnego miasta i postanowiła tam zostać jeszcze jeden dzień, żeby się spotkać z przyjaciółmi. Gdy była gotowa do wyjazdu, podeszła do niej młoda zakonnica i zapytała ją o jej relacje z Bogiem. Długo rozmawiały i K. zdała sobie sprawę, jak bardzo oddaliła się od Boga. Poszła do spowiedzi, a teraz mi powiedziała: „Jestem zupełnie inną osobą”. Nic na to nie poradzę. [...]


Na zebraniu egzekutywy wypłynęła wczoraj ciekawa sprawa. F. otrzymał rekomendację na członka partii. Ale wcześniej wziął ślub kościelny i ochrzcił dziecko. Po długiej rozmowie, z nim i sami ze sobą, poparliśmy rekomendację. 

On jest bardzo uczciwym człowiekiem i bardzo operatywnym działaczem ZMP. Czy może być lepiej? Nie jest wierzący, ale jego żona jest, i to ona nalegała na ceremonię w kościele. F. powiedział, że będzie się starał zmienić jej nastawienie do religii.


I inny przykład podobnej sytuacji. Udzieliliśmy C. rekomendacji na kandydata partii. On również jest oddanym działaczem, godnym zaufania, i ma głowę na karku. Powiedział mi, że zerwał z religią przed kilku miesiącami. Ale nadal chodzi z rodziną do kościoła. Jest zależny materialnie od rodziców i wie, jak jego matka odnosi się do tych spraw. „Chciałbym nadal być dobrym synem”, powiedział. Powtórzyłem te słowa na zebraniu. Potem dowiedziałem się, że dwaj inni oddani członkowie ZMP, R. i K., są w podobnej sytuacji. Ludzie zwykle nie lubią mówić publicznie o takich problemach osobistych. [...] 


Dziś rano miałem miłą niespodziankę. M. powiedziała: „ Twoja agitacja poskutkowała. Zdecydowałam, że pojadę latem pracować w PGR-ze jako ochotnik. I namówiłam pięć innych osób, żeby się też zapisały.” Wszyscy oni są z elektromedycyny, rok wyżej ode mnie. [...]


Dziś wydaje mi się z perspektywy czasu, że „konieczność historyczna” nadawała stalinizmowi pozory naukowości, zaś przekonanie, że „Stalin wie najlepiej” i podkreślanie jego nieomylności, czyniło ten system czymś w rodzaju religii. Była to tylko jedna z wielu sprzeczności w jego obrębie. Termin „kult jednostki”, który wszedł do naszego słownictwa w roku 1956, stanowił kolejne odniesienie do religijnej strony stalinizmu. Oczywiście w tym czasie byłem przekonanym i zaangażowanym ateistą. Religie miały zniknąć, a ja starałem się do tego przyczynić. 




Grupa studentów i asystentów z uczelnianego ZMP na pochodzie pierwszomajowym w roku 1951. Ja w rozpiętej koszuli.

Dziś znów obraziłem mamę; bardzo żałuję tego, co powiedziałem. Nie miałem prawa wrzeszczeć na nią ani obrzucać jej wyzwiskami. Pewnie by się to nie stało, gdybym miał choć trochę miejsca dla siebie. Ale nasze „mieszkanie” to tylko mały pokoik w domu dziecka – jej łóżko, moje łóżko i jeden stół do wszystkiego. Mama nie odzywa się do mnie. Wiem, że mi wybaczy, ale sprawiłem jej przykrość. Ma dosyć kłopotów z ludźmi z domu dziecka; dlaczego mam jej jeszcze dokładać? [...]


Jestem już w 2/3 gotowy do egzaminów. Wszystko idzie zgodnie z planem. [...] Dostałem 5 z krystalografii. To dobry początek. [...]

Dowiedziałem się dzisiaj, że w Moskwie ruszyła pierwsza elektrownia jądrowa [5 megawatów]. To nasza odpowiedź na bombę wodorową. Cały świat zobaczy, że jesteśmy za pokojem, nie za wojną. [...]


5.3

Moje marzenie: studia podyplomowe w ZSRR


Od archiwistki Politechniki dowiedziałem się o istnieniu przedwojennych akt studentów. „Mój ojciec studiował tu przed wojną”, powiedziałem, „czy może pani mi pokazać jego teczkę?” Zeszliśmy do piwnicy i wkrótce odnalazła zakurzony skoroszyt z dokumentami wydziału Inżynierii Lądowej. Jedyną rzeczą, którą zabrałem, było zdjęcie; ojciec był wówczas mniej więcej w moim wieku. Ale czytałem różne dokumenty. W jednym z nich wyszczególniono, że był wyznania „mojżeszowego”. I że na imię miał Mejer, nie Marek. Nie mógł wtedy nawet sobie wyobrażać, że jego syn będzie tu studiował. Byłem bardzo ciekaw jego ocen. W większości były to piątki i czwórki, ale widziałem i parę trójek. [...]


Z pewnością zasługuję, by dostać się na studia podyplomowe w ZSRR. To właśnie powiedziałem dzisiaj na zebraniu egzekutywy. Teraz to już nie tylko same rozmyślania. W czwartek idę do radzieckiego konsulatu dowiedzieć się, jak sprawa postępuje. [...] Profesor Pawłowski poprosił o szkic mojego projektu badawczego. Zasugerował, żebym co nieco zmienił, podkreślając, że na tak wczesnym etapie nie trzeba być nazbyt szczegółowym. [...]


W Instytucie Radowym, gdzie teraz jestem, zrobił na mnie wielkie wrażenie aparat próżniowo-gazowy Gwiazdowskiego. Jest on ekspertem od konstrukcji liczników Geigera i będzie moim opiekunem. [...] Michał również pracuje tutaj nad swoim projektem do pracy magisterskiej, ale w Zakładzie Chemii Jądrowej. Nie jest z tego zadowolony. Ja jestem szczęśliwy, że znalazłem miejsce, które mi odpowiada. [...]


Tak przyjemnie być samemu w domu; mama pojechała do sanatorium. Dzisiaj odwiedziłem Suję [siostrę matki], żeby zobaczyć choinkę mojej ośmioletniej kuzynki Krysi. Potem poszedłem z Krysią do parku. Chciałbym mieć tutaj więcej krewnych. [...]. Cieszę się, że C. zaprosił mnie na bal noworoczny na AWF. Mamy nadzieję, że znajdą się dziewczęta, z którymi będziemy mogli potańczyć. Jutro po południu zabiorę Krysię na zabawę dla dzieci. 


DO ROZDZ. POPRZ. . . . DO LISTY ROZDZ. . . . DO ROZDZ. NAST.